Mocni razem
Władze Uniwersytetu w Białymstoku i Politechniki Białostockiej chcą stworzyć jedną wspólną uczelnię. - Lepiej stworzyć mocny, liczący się w kraju ośrodek akademicki, niż rozdrabniać się na dwa słabe - twierdzą rektorzy obu uczelni.
Politechnika Białostocka istnieje już od 57 lat, nie dorobiła się znaczącej pozycji w świecie nauki. Uniwersytet w Białymstoku jako samodzielna uczelnia działa od siedmiu lat. Teraz rektorzy tych dwóch uczelni chcą je połączyć i stworzyć jeden dobry uniwersytet. W projekcie nowego statutu politechniki już pojawił się zapis, który uwzględnia fuzję.
- Ustawa o szkolnictwie wyższym, która obowiązuje od półtora roku, dopuszcza możliwość łączenia się uczelni w związki. Do tej pory nie ma jednak rozporządzenia, które wyjaśniałoby, na jakich zasadach możemy się łączyć - mówi prof. Jerzy Nikitorowicz, rektor Uniwersytetu w Białymstoku. - Ale ostatnio rozmawiałem z ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, który zapewnił mnie, że już niedługo takie rozporządzenie będzie - dodaje profesor.
Zdaniem Nikitorowicza fuzja lokalnych uczelni to same plusy. - To daje szansę na stworzenie prestiżowego uniwersytetu, który będzie dawał możliwość robienia doktoratów i habilitacji może nawet na wszystkich kierunkach. A to procentuje coraz lepszą kadrą. Nie dość, że sami będziemy ją kształcić, to więcej naukowców będzie chciało do nas przyjechać, bo tutaj będą mogli się rozwijać - przekonuje prof. Nikitorowicz. - Dzięki temu będziemy w stanie zawalczyć o studentów zza wschodniej granicy. Bo ci zza zachodniej - nie czarujmy się - jak już przyjadą do Polski, to wybiorą Warszawę czy Poznań. A my chcemy z nimi konkurować - dodaje rektor UwB.
Jego kolega z politechniki, prof. Joanicjusz Nazarko też jest przekonany, że połączenie wszystkim wyjdzie na dobre. - Będziemy mieli zdecydowanie większą siłę przebicia i w walce o prestiż akademicki, i walce o pieniądze. Uniwersytet ma większe szanse na unijne dotacje, kiedy uczy nie 15, a 35 tys. studentów - mówi rektor PB.
Kurier Poranny